Leśny spacer - dzikość

Las Kabacki kojarzył mi się z tłumem, który chodzi po leśnych ścieżkach przecinających się po kątem prostym jak ulice na Manhattanie. Kilka razy przejeżdżałem z Kabat do Powsina, gdzie są paleniska. Liczba osób, które tam widziałem, sprawiła, że obraz przełożył się na cały Las Kabacki.



Był czerwiec. Marta zaproponowała, żebyśmy na kolejny spacer wybrali las, który zna i ścieżkę, oddaloną od głównej trasy do Powsina. Ruszyliśmy o 20, po wejściu do lasu okazało się, że nie ma tam ludzi, a jest dzikość. Piękne drzewa, których pnie stawały się czarne, paprocie i koło godziny 21 - świetliki. Wiedzieliśmy, że to, co przyniesie spacer będzie dobre.



Na spacerze zebrała się grupa 15 osób. Szliśmy wąskimi, krętymi ścieżkami rozszerzając zmysły. Dźwięki ze stacji postojowej metra przypominały metaliczny ryk zwierząt, jakby dzikość była poza granicą lasu, a w samym lesie, coś bliskiego i znanego.



Pod koniec spaceru było już prawie ciemno. Kiedy usiedliśmy wszyscy razem, po ostatnim doświadczeniu przejścia w małych grupach przez las, pojawiły się świetliki. Latały obok i między nami. Dla kilku osób było to pierwsze tego typu doświadczenie.

Postanowiliśmy, że wieczorne spacery będą doświadczeniami, które będziemy powtarzać. Las nocą jest zupełnie inny niż w dzień. Warto się o tym przekonać.

Podziękowanie Kasi KA za zdjęcie całej grupy

Komentarze

Popularne posty