Leśny Spacer - to, co mówią drzewa - Puszcza Białowieska

Puszczański Punkt Informacyjny zaprosił mnie do poprowadzenia spaceru w Puszczy Białowieskiej. Nie mogłem zrobić tego w czasie Festiwalu dla Puszczy, dlatego teraz chętnie się zgodziłem. Prowadzenie tam spaceru było dla mnie ważne. Z różnych przyczyn: z szacunku do mądrości starych drzew, dzikiej przyrody, bo sprawa obrony Puszczy jest ważna i mi bliska, bo zapraszają znajomi, których chcę wspierać. Była to też okazja do poznania Kasi Simonienko, która prowadzi Centrum Terapii Lasem.



Przyjechałem dzień przed spacerem, żeby znaleźć najlepszą trasę. Niestety kiedy dotarłem na miejsce miałem ok. trzy godziny do zachodu słońca. Wziąłem rower i ruszyłem na rekonesans. Chciałem znaleźć ładną i dobrą do przejścia trasę pętlę. Kiedy nie znasz dobrze terenu, to przygotowanie wszystkiego jest wyzwaniem.






Nie byłem zadowolony z trasy, którą znalazłem. Wstałem wcześnie rano, żeby jeszcze sprawdzić pętlę, która wiodła od północy. Jechałem rowerem, kiedy na ścieżce znalazłem świeżą kupę żubra. Zszedłem z roweru i szedłem powoli uważnie się rozglądając.


Jeśli uważnie się przyjrzycie, to na poniższym zdjęciu zobaczycie to, co ja wtedy. Żubr był oddalony na tyle, że moja obecność nie powinna mu przeszkadzać. Miałem nadzieję, że kiedy będę tą trasą szedł z grupą (za 2 godziny), żubr nie będzie stał na drodze. Zawróciłem, żeby sprawdzić trasę od drugiej strony i domknąć pętlę.


Żubr był już na polanie. Zawróciłem do punktu zbiórki.


Poszliśmy w grupie 9 osób trasą, którą znalazłem rano. 
Kiedy rozpoczynaliśmy spacer musiałem się zmierzyć z tym, że była osoba, która po przeczytaniu opisu wydarzenia nazwała mnie guru i zrezygnowała. Nie jest to moim celem i obiecałem sobie sprawdzić opisy wydarzeń pod tym kątem. Nauczycielem jest las i każdy ma tu swój indywidualny proces. Moim zadaniem jako przewodnika shinrin-yoku jest stwarzać okazję do doświadczania.

Dużo emocji wzbudziły dwa żubry, które leżały w lesie. Koło jednego przeszliśmy (leżał tyłem za krzakami), a my byliśmy dość daleko. Być może był to ten, którego widziałem rano z oddali. Drugi, młodszy leżał odwrócony do nas przodem i nic go nie zasłaniało. Zrezygnowaliśmy z przechodzenia koło niego i weszliśmy na polanę. Dla niektórych osób było to pierwsze zetknięcie z żubrem. Cieszyłem się też, że jest z nami Grażyna Chyra, przewodniczka po Puszczy Białowieskiej, która opowiedziała nam o zachowaniu żubrów trochę więcej. Młodszy żubr, którzy oddalił się od stada, mógłby zaniepokojony ruszyć w naszą stronę. Zupełnie nie było to nam potrzebne. 



Las był spokojny i ten spokój, też nam się udzielił. Do momentu wyjątkowego kontaktu ze ściętym drzewem, które wyganiało ludzi z lasu.


Kiedy zakończyliśmy spacer, na naszej ścieżce pojawiły się trzy zaskrońce. Dwa z nich splotły się w miłosnym uścisku. Było to niesamowite doświadczenie bardzo pokazujące jak dzika jest Puszcza. Dało mi to do myślenia, dlaczego warto chodzić w wysokich butach po lesie. Nigdy nie wiadomo jakiego węża spotkasz. Po tym wróciliśmy do Tremisek na ciepłą zupę i herbatę.


Na budynku starej szkoły, która jest teraz siedzibą Puszczańskiego Punktu Informacyjnego w Tremiskach jest piękny tekst Janusza Korbela o dzikości. Chciałem go zapamiętać, bo rano, kolejnego dnia już ruszałem do domu.



Komentarze

Popularne posty